wtorek, 30 września 2014

Rozdział 5

Victoria's POV
Dwa dni później czekałam na Harry'ego pod kawiarnią. Obiecał ,że pojedziemy na kolację do jakiejś restauracji ,ponieważ musi się odstresować przed jutrzejszą imprezą u Ashley. Tak więc stoję tu już 10 minut i w końcu dostrzegam nadjeżdżającego czarnego Qasqaia. Zatrzymuje się po drugiej stronie ulicy ,szybko zerkam na prawo i lewo ,widząc że nic nie jedzie przebiegam na drugą stronę i wspinam się do auta.
-Co tak długo? - pytam po przywitalnym buziaku w policzek
-Coś ci się stało ,jeżeli musiałaś poczekać chwilkę? - uśmiecha się i zerka na mnie kątem oka
-Nie? - marszczę brwi i rzucam swoją torebkę na tylne siedzenie
-Tylko jej nie zapomnij. - mówi ,a ja wywracam oczami - Nie śmiej się ,ja nie będę ci jej przywozić.
-Och Harry..oboje dobrze wiemy ,że i tak byś to zrobił. - pokazuję mu język. Wkładam do uszu słuchawki i przenoszę swoją uwagę na telefon.
Harry nic nie mówił ,więc raczej nie miał ochoty rozmawiać. Postanowiłam posłuchać innych piosenek Cher Lloyd. Zdziwił mnie fakt ,że jest na prawdę znaną osobą. Z komentarzy mogę wywnioskować ,że ma nawet sporo fanów. W cale się nie dziwię ,każda jej piosenka wpada w ucho i ktoś kto nawet nie wiem jak bardzo by jej nie lubił i tak by stwierdził ,że jest zajebista.
-Co robisz? - chłopak wyjmuje mi lewą słuchawkę ,na chwilę zerkając w moją stronę
-Um..słucham Cher. Można powiedzieć ,że jest sławna. - mówię uważnie przyglądając się szatynowi. Napina mięśnie szczęki i marszczy brwi. Nic nie mówi ,tylko jedzie i patrzy się na drogę przed siebie.- Harry? - on nadal nie reaguje - Co złego powiedziałam? - pytam zirytowana
Nagle Harry skręca na parking jakiejś knajpki i w mgnieniu oka wysiada z auta kierując się w moją stronę ,aby otworzyć mi drzwi.
-Chodź. - uśmiechnięty wyciąga do mnie rękę ,a ja z niepewnością ją łapie. Patrzę na niego trochę bardziej niż zaskoczona jego naglą zmianą humoru. - Co jest? - pyta przekrzywiając głowę na bok
-Jesteś bipolarny...przysięgam na Boga. - kręcę z dezaprobatą głową ,a on śmieje się ukazując swoje dołeczki i zamyka samochód ruszając wraz ze mną do lokalu.
-A ty jesteś dziwna i uparta. To też nie jest fajne - mówi ,gdy siadamy przy stoliku
-To chyba coś nas łączy - odpowiadam żartobliwie
-Jest coś o wiele lepszego ,maleńka - mruga do mnie ,a ja zdziwiona jego zachowaniem ,wybucham niekontrolowanym śmiechem
-Dlaczego tak się spiąłeś jak wspomniałam o Cher? - pytam gdy już się uspokoiłam
-Jutro mam trudny dzień ,idę do tej jędzy. Mamy dziś spędzić miły wieczór ,proszę nie psuj tego. - odpowiada poważnie ,a ja w niezrozumieniu marszczę brwi
-Co ty ukrywasz ,Styles? - próbuje powiedzieć to dość wesoło ,ale raczej mi to nie wychodzi
-Nic ,Server. Nie interesuj się - piorunuje mnie wzrokiem. Nic już nie odpowiadam.
Chwilę później pojawia się kelnerka i w sposób w jaki jąka się patrząc na Hazzę ,może potwierdzić ,że jej się podoba. On najwidoczniej nie zwraca na to uwagi ,bo po prostu składa zamówienie i bez nawet żadnego uśmiechu ,każe jej odejść. Nie mogę powstrzymać się od chichotu ,gdy ona ,czerwona jak burak wraca do lady.
-Z czego się tak cieszysz? - loczek przygląda mi się ze wzrokiem pożałowanie
-Podobasz jej się. Nie widzisz tego ,głuptasie? - spoglądam na blond kelnerkę ,która jest wpatrzona w niego jak w obrazek. - No spójrz tylko na nią. Ty wieki nie byłeś na randce ,idź ,spraw że jej świat stanie się lepszy - uśmiecham się do niego promiennie ,a on jedynie kręci głową śmiejąc się.
-Nie szukam dziewczyny ,Victoria. - uśmiecha się do mnie głupio
-Jesteś frajerem i dupkiem. - buczę i kopię go w nogę pod stołem
-Auu! - krzywi się - Ty to dopiero jesteś normalna. - przewraca oczami i poprawia swoje loki
-Idź.Do.Niej. - akcentuje każde słowo patrząc na niego złowrogo. Spoglądam w stronę lady i dostrzegam ,że dziewczyna idzie do nas z zamówieniem. - Albo to ona przyjdzie do nas. - poruszam znacząco brwiami i pochylam się jego kierunku - Uśmiechnij się ,powiedz coś wow. Wiesz ,bądź sobą. - szepczę mu do ucha ,a następnie odsuwam się i siadam wygodnie na krześle. Kelnerka zaraz się przy nas pojawia i drżącymi rękami stawia przed nami nasze dania.
-Dziękuje skarbie - mój przyjaciel uśmiecha się do niej ukazując dołeczki ,a ona raczej będąc w szoku ,wylewa wodę na jego spodnie. Harry zaciska usta w prostą linię ,a blondynka wciąga głośno powietrze.
Widząc jej przerażoną twarz ,kiedy wyciera chusteczką mokre spodnie loczka ,który przygląda jej się uważnie sprawia ,że choć jak bardzo chciała ,nie potrafię ukryć śmiechu. Większość osób w knajpie posyła mi pełne grozy spojrzenia ,ale i tak nic nie równa się ze spojrzeniami w kierunku mojego towarzysza i czerwonej jak burak kelnerce.
Przepraszam i wychodzę do łazienki aby móc opanować emocje. Gdy wracam na całe szczęście już wszystko się skończyło i szatyn w spokoju je swój posiłek. Siadam na krześle i również zaczynam jeść ,będąc na prawdę głodna.
-Nigdy więcej się ciebie nie posłucham. Ta biedna dziewczyna czuję się upokorzona ,a ja jestem mokry. - mówi rozbawiony ,a ja uśmiecham się i wzruszam przepraszająco ramionami.
~~~~~~~~~~~~~~
-Więc o której mamy się zjawić u tej blond małpy? - odpina swój pas i odkręca się w moją
-Harry.. - patrzę na niego znacząco ,a on wypuszcza z siebie powietrze
-O której moja śliczna Ashley wyprawia jutro imprezkę? - mówi piskliwym głosem i klepie mnie ręką w nogę ,na co się śmieję
-Jesteś głupi. - sięgam po torebkę na tył auta i wysiadam
-No ale tak serio pytam.
-Nie wiem ,nie napisała mi jeszcze. Zadzwonię do ciebie później - przesyłam mu buziaka w powietrzu i ruszam w stronę domu.

***********
Hej! Przepraszam ,że taki krótki ale brak motywacji źle wpływa na moją wenę :/
Jeżeli możecie zostawić byle jaki komentarz ,to byłabym bardzo wdzięczna. Dla mnie to dużo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz