piątek, 26 września 2014

Rozdział 4

Ten dzień nie zaczynał się tak ,jakbym tego chciała. Musiałam wstać już o 5 rano ,aby stawić się punktualnie o 6 w pracy. Nie wiem jaki miał sens otwierania kawiarni tak wcześnie ,skoro ludzie przychodzili dopiero po 8. Mój szef jest jednak na tyle złośliwy ,że tego nie rozumie i każe (najczęściej to właśnie mi) przychodzić na tą pieprzoną 6 i siedzieć bez czynnie dwie godziny ,bo taki ma właśnie kaprys.
Tak samo było i dziś. Siedziałam przy ladzie ,przeglądając  facebooka gdy zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach oznaczając przyjście klienta. Na mojej twarzy zagościł duży uśmiech ,gdy okazało się ,że jest to Niall. Ubrany był w czarne rurki ,biały t-shirt  z napisem ‘Fuck me baby’ i snapback na jego jak zawsze doskonale ułożonych ,blond włosach.
-Hej księżniczko. – pochodzi  i następnie całuje mnie w policzek
-No hej – uśmiecham się szeroko – Co ty tu robisz tak wcześnie? - pytam zaskoczona
-Przyszedłem na pyszną kawę do mojej ulubionej kawiarni – podchodzi do stolika przy oknie i siada na krześle ,czekając aż podejdę do niego po zamówienie. Parskam i pokazuje mu ,że ma przyjść tu lecz on pokazuje na swój stolik śmiejąc się przy tym. Ma szczęście ,że go lubię.
-Dzień dobry w Coffe Planet ,czy wybrał już pan coś? – mówię tą typową formułkę i czekam ,aż w końcu raczy mi powiedzieć co chce zamówić. On jednak wskazuje na krzesło naprzeciwko siebie ,dając do zrozumienia ,że mam usiąść razem z nim. Dwa razy nie musiał mi pokazywać.
-Słyszałem ,że Nina bierze ślub.
-Yhym ,za miesiąc. Dostałeś już zaproszenie?
-Tak.
-I z kim przyjdziesz? – opieram rękę o brodę i przyglądam mu się poruszając przy tym brwiami – Ja idę z Harrym. – wywracam oczami i kręcę głową. Blondyn śmieje się ,a ja dołączam do niego.
-Z Barbarą. Tak jakby jesteśmy razem. – tłumaczy gestykulując rękoma
-Wow! Gratuluje ,nie sądziłam ,że to właśnie ona będzie twoją wybranką serca. – chichoczę – No ,ale wiesz ,że będę musiała ją przebadać czy ona przypadkiem nie jest jakaś nienormalna. – mrugam do niego ,a następnie wstaje aby przynieść mu jego ulubioną kawę.
Siedzę z nim do czasu ,gdy klienci się jeszcze nie pojawili. Gdy zajęłam się pracą ,moja zmiana minęła dość szybko i o 14 z uśmiechem na twarzy wychodzę z kawiarni.
Zbliżała się już jesień i pogoda była taka nijaka ,raz grzało ,a raz było tak zimno ,że aż nie chciało się wychodzić z domu. A więc dzisiejszy się zaliczał się do tych gorszych ,zimnych. Otuliłam się mocniej kurtką i ruszyłam w stronę samochodu. Po wejściu do auta ,od razu włączyłam ogrzewanie ,a następnie odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu.
Harry’s POV
Niewiarygodne ,że to ja muszę zostawać po godzinach i poprawiać pieprzone dokumenty. Wkurzony wyszedłem z biura i skierowałem się w stronę wind.
-Powiedz szefowi ,że poprawione dokumenty są u niego w biurze ,dobrze? – pytam Suzy ,recepcjonistkę
-Dobrze Harry ,coś jeszcze? – uśmiecha się na co odpowiadam jej tym samym
-Nie ,to wszystko. Miłej pracy. – śmieję się wiedząc ,że siedzi dziś do samego końca z powodu choroby Kimberly.
Wchodzę do  widy i natychmiast poluzowuje krawat i rozpinam dwa pierwsze guziki koszuli. Nienawidzę ubierać się tak oficjalnie ,ale jednak do pracy wielkiego wyboru nie mam. Sprawdzam telefon i dostrzegam 5 nieodebranych połączeń od Louisa i Gemmy i 3 wiadomości od Zayna i Victorii. Jako pierwsze sprawdzam wiadomości.
Zayn : Hej stary. W piętek spotkamy się w tym klubie co zawsze?
Zayn : Zabierasz ze sobą tę laskę? ;)
Odpisuje mu szybko ‘2 razy tak. Będziemy o 19.’ I sprawdzam jeszcze Viki.
Victoria : Hej :) nudzę się ,wpadniesz?
Uśmiecham się szeroko.
Harry : A zrobimy babeczki? ;p
Victoria : Wow! Jaki refleks :D Nie zrobimy bo jest Nina i oblega kuchnię razem z Natalią. Możemy iść do piekarni po babeczki ;)
Harry : Żal mi cię cipo! Ok ,tylko ja dopiero wychodzę z pracy więc za jakieś 30 minut u ciebie będę ,ok?
Victoria : Jasne ,tylko się nie ociągaj dupku ;p xx
Harry : FU xx
Szybkim krokiem idę w stronę parkingu szukając przy tym kluczyków. Podczas gdy mam już odpalić samochód ,dzwoni mój telefon.
-Halo? – przytrzymuję komórkę ramieniem przy uchu i odpalając auto i  wyjeżdżam na ruchliwą ulicę
-No nareszcie księżniczko odebrałeś! Ile można do ciebie dzwonić?! – krzyczy moja siostra na co się krzywię
-Gemma prowadzę ,czy to coś ważnego?
-Tak. Posprzątaj w domu ,mam zamiar cię odwiedzić.
-Po chuja? – pytam z frustracją
-Nie po chuja ,tylko żeby cię odwiedzić i o czymś cię powiadomić. – wyczuwam jak się uśmiech.
-Niech zgadnę… kupiłaś sobie nowe buty i sukienkę ,w której wyglądasz po prostu PERFECT – śmiejąc się akcentuje ostatnie słowo  
-Po to właśnie przyjeżdżam ,żebyś mi  pomógł wybierać – chichocze ,a ja przewracam oczami.
Gadamy przez całą moją drogę do domu ,to było trochę żenujące ,kiedy wypytywała mnie o wszystko co robię ,z kim się umawiam i dlaczego nie mam dziewczyny. Ona jest taka ciekawska i frustrująca.. myśli ,że jeżeli jest o 2 lata starsza to może mnie kontrolować. Mimo ,że jestem młodszy ,to ja jestem jej  bratem i to ja mam się o nią troszczyć ,a nie na odwrót.
Po odświeżeniu się i przebraniu ,od razu wyszedłem z domu nawet nic nie jedząc. Nawet nie byłe głodny ,najem się babeczkami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czym sobie zasłużyłem ,że akurat teraz musiałem trafić na pijaną Ninę i Natalię. Już wolałbym siedzieć w pracy niż teraz z nimi. A co najgorsze ,nigdzie nie mogłem zobaczyć Victorii.
-Harry! Jak miło cię widzieć – po tym jak Nina mnie prawie udusiła i wycałowała ,Natalie zaczęła robić to samo
-Boże ,dość. Śmierdzisz wódką – wykrzywiam twarz w obrzydzeniu i odsuwam ją od siebie
-Jesteś taki sztywny – narzeka – Chodź ,napijesz się z nami. – uśmiecha się i ciągnie mnie w stronę barku z alkoholem.
Niech mnie ktoś od niech zabierze. Gdy one są pijane ,nie da się z nimi wytrzymać.
-Nie- nie mogę. – wyrywam się z jej uścisku – Przyjechałem do Victorii ,może innym razem – uśmiecham się i jak na zawołanie ,w drzwiach pojawia się szatynka trzymając w ręce telefon stacjonarny
-Twoja mama do mnie dzwoniła. – unosi telefon ,abym mógł go zauważać i odkłada go na swoje miejsce – Przepraszam ,chodź już nie musisz się z nimi męczyć – śmieje się i łapiąc za rękę ,wyprowadza z pomieszczenia

-Dziękuje. – wypuszczam z siebie powietrze ,a ona jedynie kiwa głową i ruszamy w kierunku auta.

**********************
I jest 4 :) 
Pamiętajcie! CZYTASZ = KOMENTUJESZ! To nie wymaga dużo wysiłku ,a dla mnie to naprawdę ważne ,bo nie wiem czy komuś się to podoba i czy jest sens pisać dalej :/
Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki i również mile widziane komentarze :))

1 komentarz: