wtorek, 30 września 2014

Rozdział 5

Victoria's POV
Dwa dni później czekałam na Harry'ego pod kawiarnią. Obiecał ,że pojedziemy na kolację do jakiejś restauracji ,ponieważ musi się odstresować przed jutrzejszą imprezą u Ashley. Tak więc stoję tu już 10 minut i w końcu dostrzegam nadjeżdżającego czarnego Qasqaia. Zatrzymuje się po drugiej stronie ulicy ,szybko zerkam na prawo i lewo ,widząc że nic nie jedzie przebiegam na drugą stronę i wspinam się do auta.
-Co tak długo? - pytam po przywitalnym buziaku w policzek
-Coś ci się stało ,jeżeli musiałaś poczekać chwilkę? - uśmiecha się i zerka na mnie kątem oka
-Nie? - marszczę brwi i rzucam swoją torebkę na tylne siedzenie
-Tylko jej nie zapomnij. - mówi ,a ja wywracam oczami - Nie śmiej się ,ja nie będę ci jej przywozić.
-Och Harry..oboje dobrze wiemy ,że i tak byś to zrobił. - pokazuję mu język. Wkładam do uszu słuchawki i przenoszę swoją uwagę na telefon.
Harry nic nie mówił ,więc raczej nie miał ochoty rozmawiać. Postanowiłam posłuchać innych piosenek Cher Lloyd. Zdziwił mnie fakt ,że jest na prawdę znaną osobą. Z komentarzy mogę wywnioskować ,że ma nawet sporo fanów. W cale się nie dziwię ,każda jej piosenka wpada w ucho i ktoś kto nawet nie wiem jak bardzo by jej nie lubił i tak by stwierdził ,że jest zajebista.
-Co robisz? - chłopak wyjmuje mi lewą słuchawkę ,na chwilę zerkając w moją stronę
-Um..słucham Cher. Można powiedzieć ,że jest sławna. - mówię uważnie przyglądając się szatynowi. Napina mięśnie szczęki i marszczy brwi. Nic nie mówi ,tylko jedzie i patrzy się na drogę przed siebie.- Harry? - on nadal nie reaguje - Co złego powiedziałam? - pytam zirytowana
Nagle Harry skręca na parking jakiejś knajpki i w mgnieniu oka wysiada z auta kierując się w moją stronę ,aby otworzyć mi drzwi.
-Chodź. - uśmiechnięty wyciąga do mnie rękę ,a ja z niepewnością ją łapie. Patrzę na niego trochę bardziej niż zaskoczona jego naglą zmianą humoru. - Co jest? - pyta przekrzywiając głowę na bok
-Jesteś bipolarny...przysięgam na Boga. - kręcę z dezaprobatą głową ,a on śmieje się ukazując swoje dołeczki i zamyka samochód ruszając wraz ze mną do lokalu.
-A ty jesteś dziwna i uparta. To też nie jest fajne - mówi ,gdy siadamy przy stoliku
-To chyba coś nas łączy - odpowiadam żartobliwie
-Jest coś o wiele lepszego ,maleńka - mruga do mnie ,a ja zdziwiona jego zachowaniem ,wybucham niekontrolowanym śmiechem
-Dlaczego tak się spiąłeś jak wspomniałam o Cher? - pytam gdy już się uspokoiłam
-Jutro mam trudny dzień ,idę do tej jędzy. Mamy dziś spędzić miły wieczór ,proszę nie psuj tego. - odpowiada poważnie ,a ja w niezrozumieniu marszczę brwi
-Co ty ukrywasz ,Styles? - próbuje powiedzieć to dość wesoło ,ale raczej mi to nie wychodzi
-Nic ,Server. Nie interesuj się - piorunuje mnie wzrokiem. Nic już nie odpowiadam.
Chwilę później pojawia się kelnerka i w sposób w jaki jąka się patrząc na Hazzę ,może potwierdzić ,że jej się podoba. On najwidoczniej nie zwraca na to uwagi ,bo po prostu składa zamówienie i bez nawet żadnego uśmiechu ,każe jej odejść. Nie mogę powstrzymać się od chichotu ,gdy ona ,czerwona jak burak wraca do lady.
-Z czego się tak cieszysz? - loczek przygląda mi się ze wzrokiem pożałowanie
-Podobasz jej się. Nie widzisz tego ,głuptasie? - spoglądam na blond kelnerkę ,która jest wpatrzona w niego jak w obrazek. - No spójrz tylko na nią. Ty wieki nie byłeś na randce ,idź ,spraw że jej świat stanie się lepszy - uśmiecham się do niego promiennie ,a on jedynie kręci głową śmiejąc się.
-Nie szukam dziewczyny ,Victoria. - uśmiecha się do mnie głupio
-Jesteś frajerem i dupkiem. - buczę i kopię go w nogę pod stołem
-Auu! - krzywi się - Ty to dopiero jesteś normalna. - przewraca oczami i poprawia swoje loki
-Idź.Do.Niej. - akcentuje każde słowo patrząc na niego złowrogo. Spoglądam w stronę lady i dostrzegam ,że dziewczyna idzie do nas z zamówieniem. - Albo to ona przyjdzie do nas. - poruszam znacząco brwiami i pochylam się jego kierunku - Uśmiechnij się ,powiedz coś wow. Wiesz ,bądź sobą. - szepczę mu do ucha ,a następnie odsuwam się i siadam wygodnie na krześle. Kelnerka zaraz się przy nas pojawia i drżącymi rękami stawia przed nami nasze dania.
-Dziękuje skarbie - mój przyjaciel uśmiecha się do niej ukazując dołeczki ,a ona raczej będąc w szoku ,wylewa wodę na jego spodnie. Harry zaciska usta w prostą linię ,a blondynka wciąga głośno powietrze.
Widząc jej przerażoną twarz ,kiedy wyciera chusteczką mokre spodnie loczka ,który przygląda jej się uważnie sprawia ,że choć jak bardzo chciała ,nie potrafię ukryć śmiechu. Większość osób w knajpie posyła mi pełne grozy spojrzenia ,ale i tak nic nie równa się ze spojrzeniami w kierunku mojego towarzysza i czerwonej jak burak kelnerce.
Przepraszam i wychodzę do łazienki aby móc opanować emocje. Gdy wracam na całe szczęście już wszystko się skończyło i szatyn w spokoju je swój posiłek. Siadam na krześle i również zaczynam jeść ,będąc na prawdę głodna.
-Nigdy więcej się ciebie nie posłucham. Ta biedna dziewczyna czuję się upokorzona ,a ja jestem mokry. - mówi rozbawiony ,a ja uśmiecham się i wzruszam przepraszająco ramionami.
~~~~~~~~~~~~~~
-Więc o której mamy się zjawić u tej blond małpy? - odpina swój pas i odkręca się w moją
-Harry.. - patrzę na niego znacząco ,a on wypuszcza z siebie powietrze
-O której moja śliczna Ashley wyprawia jutro imprezkę? - mówi piskliwym głosem i klepie mnie ręką w nogę ,na co się śmieję
-Jesteś głupi. - sięgam po torebkę na tył auta i wysiadam
-No ale tak serio pytam.
-Nie wiem ,nie napisała mi jeszcze. Zadzwonię do ciebie później - przesyłam mu buziaka w powietrzu i ruszam w stronę domu.

***********
Hej! Przepraszam ,że taki krótki ale brak motywacji źle wpływa na moją wenę :/
Jeżeli możecie zostawić byle jaki komentarz ,to byłabym bardzo wdzięczna. Dla mnie to dużo :)

piątek, 26 września 2014

Rozdział 4

Ten dzień nie zaczynał się tak ,jakbym tego chciała. Musiałam wstać już o 5 rano ,aby stawić się punktualnie o 6 w pracy. Nie wiem jaki miał sens otwierania kawiarni tak wcześnie ,skoro ludzie przychodzili dopiero po 8. Mój szef jest jednak na tyle złośliwy ,że tego nie rozumie i każe (najczęściej to właśnie mi) przychodzić na tą pieprzoną 6 i siedzieć bez czynnie dwie godziny ,bo taki ma właśnie kaprys.
Tak samo było i dziś. Siedziałam przy ladzie ,przeglądając  facebooka gdy zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach oznaczając przyjście klienta. Na mojej twarzy zagościł duży uśmiech ,gdy okazało się ,że jest to Niall. Ubrany był w czarne rurki ,biały t-shirt  z napisem ‘Fuck me baby’ i snapback na jego jak zawsze doskonale ułożonych ,blond włosach.
-Hej księżniczko. – pochodzi  i następnie całuje mnie w policzek
-No hej – uśmiecham się szeroko – Co ty tu robisz tak wcześnie? - pytam zaskoczona
-Przyszedłem na pyszną kawę do mojej ulubionej kawiarni – podchodzi do stolika przy oknie i siada na krześle ,czekając aż podejdę do niego po zamówienie. Parskam i pokazuje mu ,że ma przyjść tu lecz on pokazuje na swój stolik śmiejąc się przy tym. Ma szczęście ,że go lubię.
-Dzień dobry w Coffe Planet ,czy wybrał już pan coś? – mówię tą typową formułkę i czekam ,aż w końcu raczy mi powiedzieć co chce zamówić. On jednak wskazuje na krzesło naprzeciwko siebie ,dając do zrozumienia ,że mam usiąść razem z nim. Dwa razy nie musiał mi pokazywać.
-Słyszałem ,że Nina bierze ślub.
-Yhym ,za miesiąc. Dostałeś już zaproszenie?
-Tak.
-I z kim przyjdziesz? – opieram rękę o brodę i przyglądam mu się poruszając przy tym brwiami – Ja idę z Harrym. – wywracam oczami i kręcę głową. Blondyn śmieje się ,a ja dołączam do niego.
-Z Barbarą. Tak jakby jesteśmy razem. – tłumaczy gestykulując rękoma
-Wow! Gratuluje ,nie sądziłam ,że to właśnie ona będzie twoją wybranką serca. – chichoczę – No ,ale wiesz ,że będę musiała ją przebadać czy ona przypadkiem nie jest jakaś nienormalna. – mrugam do niego ,a następnie wstaje aby przynieść mu jego ulubioną kawę.
Siedzę z nim do czasu ,gdy klienci się jeszcze nie pojawili. Gdy zajęłam się pracą ,moja zmiana minęła dość szybko i o 14 z uśmiechem na twarzy wychodzę z kawiarni.
Zbliżała się już jesień i pogoda była taka nijaka ,raz grzało ,a raz było tak zimno ,że aż nie chciało się wychodzić z domu. A więc dzisiejszy się zaliczał się do tych gorszych ,zimnych. Otuliłam się mocniej kurtką i ruszyłam w stronę samochodu. Po wejściu do auta ,od razu włączyłam ogrzewanie ,a następnie odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu.
Harry’s POV
Niewiarygodne ,że to ja muszę zostawać po godzinach i poprawiać pieprzone dokumenty. Wkurzony wyszedłem z biura i skierowałem się w stronę wind.
-Powiedz szefowi ,że poprawione dokumenty są u niego w biurze ,dobrze? – pytam Suzy ,recepcjonistkę
-Dobrze Harry ,coś jeszcze? – uśmiecha się na co odpowiadam jej tym samym
-Nie ,to wszystko. Miłej pracy. – śmieję się wiedząc ,że siedzi dziś do samego końca z powodu choroby Kimberly.
Wchodzę do  widy i natychmiast poluzowuje krawat i rozpinam dwa pierwsze guziki koszuli. Nienawidzę ubierać się tak oficjalnie ,ale jednak do pracy wielkiego wyboru nie mam. Sprawdzam telefon i dostrzegam 5 nieodebranych połączeń od Louisa i Gemmy i 3 wiadomości od Zayna i Victorii. Jako pierwsze sprawdzam wiadomości.
Zayn : Hej stary. W piętek spotkamy się w tym klubie co zawsze?
Zayn : Zabierasz ze sobą tę laskę? ;)
Odpisuje mu szybko ‘2 razy tak. Będziemy o 19.’ I sprawdzam jeszcze Viki.
Victoria : Hej :) nudzę się ,wpadniesz?
Uśmiecham się szeroko.
Harry : A zrobimy babeczki? ;p
Victoria : Wow! Jaki refleks :D Nie zrobimy bo jest Nina i oblega kuchnię razem z Natalią. Możemy iść do piekarni po babeczki ;)
Harry : Żal mi cię cipo! Ok ,tylko ja dopiero wychodzę z pracy więc za jakieś 30 minut u ciebie będę ,ok?
Victoria : Jasne ,tylko się nie ociągaj dupku ;p xx
Harry : FU xx
Szybkim krokiem idę w stronę parkingu szukając przy tym kluczyków. Podczas gdy mam już odpalić samochód ,dzwoni mój telefon.
-Halo? – przytrzymuję komórkę ramieniem przy uchu i odpalając auto i  wyjeżdżam na ruchliwą ulicę
-No nareszcie księżniczko odebrałeś! Ile można do ciebie dzwonić?! – krzyczy moja siostra na co się krzywię
-Gemma prowadzę ,czy to coś ważnego?
-Tak. Posprzątaj w domu ,mam zamiar cię odwiedzić.
-Po chuja? – pytam z frustracją
-Nie po chuja ,tylko żeby cię odwiedzić i o czymś cię powiadomić. – wyczuwam jak się uśmiech.
-Niech zgadnę… kupiłaś sobie nowe buty i sukienkę ,w której wyglądasz po prostu PERFECT – śmiejąc się akcentuje ostatnie słowo  
-Po to właśnie przyjeżdżam ,żebyś mi  pomógł wybierać – chichocze ,a ja przewracam oczami.
Gadamy przez całą moją drogę do domu ,to było trochę żenujące ,kiedy wypytywała mnie o wszystko co robię ,z kim się umawiam i dlaczego nie mam dziewczyny. Ona jest taka ciekawska i frustrująca.. myśli ,że jeżeli jest o 2 lata starsza to może mnie kontrolować. Mimo ,że jestem młodszy ,to ja jestem jej  bratem i to ja mam się o nią troszczyć ,a nie na odwrót.
Po odświeżeniu się i przebraniu ,od razu wyszedłem z domu nawet nic nie jedząc. Nawet nie byłe głodny ,najem się babeczkami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czym sobie zasłużyłem ,że akurat teraz musiałem trafić na pijaną Ninę i Natalię. Już wolałbym siedzieć w pracy niż teraz z nimi. A co najgorsze ,nigdzie nie mogłem zobaczyć Victorii.
-Harry! Jak miło cię widzieć – po tym jak Nina mnie prawie udusiła i wycałowała ,Natalie zaczęła robić to samo
-Boże ,dość. Śmierdzisz wódką – wykrzywiam twarz w obrzydzeniu i odsuwam ją od siebie
-Jesteś taki sztywny – narzeka – Chodź ,napijesz się z nami. – uśmiecha się i ciągnie mnie w stronę barku z alkoholem.
Niech mnie ktoś od niech zabierze. Gdy one są pijane ,nie da się z nimi wytrzymać.
-Nie- nie mogę. – wyrywam się z jej uścisku – Przyjechałem do Victorii ,może innym razem – uśmiecham się i jak na zawołanie ,w drzwiach pojawia się szatynka trzymając w ręce telefon stacjonarny
-Twoja mama do mnie dzwoniła. – unosi telefon ,abym mógł go zauważać i odkłada go na swoje miejsce – Przepraszam ,chodź już nie musisz się z nimi męczyć – śmieje się i łapiąc za rękę ,wyprowadza z pomieszczenia

-Dziękuje. – wypuszczam z siebie powietrze ,a ona jedynie kiwa głową i ruszamy w kierunku auta.

**********************
I jest 4 :) 
Pamiętajcie! CZYTASZ = KOMENTUJESZ! To nie wymaga dużo wysiłku ,a dla mnie to naprawdę ważne ,bo nie wiem czy komuś się to podoba i czy jest sens pisać dalej :/
Zapraszam na bloga mojej przyjaciółki i również mile widziane komentarze :))

piątek, 19 września 2014

Rozdział 3

Victoria's Pov
Ktoś szturcha mnie w ramię. Macham ręką chyba w stronę drzwi i zakrywam się kołdrą. Słyszę śmiech tej osoby i skądś mi się on kojarzy. Otwieram jedno oko i dostrzegam stojącą przy łóżku ,uśmiechniętą Ninę.
-Hej śpiąca królewno! - mówi radośnie ,a ja podrywam się z łóżka
-Nina! Jejku ,tak bardzo tęskniłam! - mówię rzucając się siostrze na szyję - Tak bardzo ,bardzo ,bardzo. - ściskam ją mocno ,a ona odwzajemniła uścisk
-Boże ,udusisz mnie. - mamroczę ,a ja natychmiast ja puszczam - Wiesz ,że jest już 12? - pyta rozbawiona
-Co? - zaskoczona spoglądam na zegarek. On jednak wskazuje 9.30 - Bardzo śmieszne. Nawet pospać nie dasz. - dźgam ją w brzuch
-No ej! Ostatni raz widziałyśmy się 3 miesiące temu. - wydęła wargi
-Ale to nie zmienia faktu ,że masz mnie budzić o świcie. -pokazuję jej język i zakładam na siebie rozpinaną bluzę
-Dobra ,chodź na śniadanie. Później cię porywam. - mruga do mnie i przytulając od tyłu wyprowadza z pokoju.
Gdy wchodzimy do kuchni ,rodzice właśnie piją swoją poranną kawę ,jedząc przy tym tosty z dżemem. Zauważywszy nas ,uśmiechają się szeroko.
-Hejka. - mówię do nich - Czyje są te naleśniki? - pytam wskazując na leżące przy lodówce naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną. Podążają wzrokiem za moim palcem i jedynie wymieniają miedzy sobą uśmiechy.
-Harry je dla ciebie zrobił. - mówi mi siostra do ucha. Odkręcam głowę w jej stronę i przyglądam się zdezorientowana. - Jak przyjechałam to on już je kończył i powiedział ,że są specjalnie zrobione dla ciebie. - rozbawiona porusza do mnie znacząco brwiami
-My się tylko przyjaźnimy ,downie. - walę ją ręką w tył głowy - Nie wyobrażaj sobie za dużo.
Po zjedzeniu i umyciu się ,Nina powiedziała ,że mam o nic jej nie pytać ,tylko po prostu wsiąść do samochodu i jej zaufać.
Nie powiem ,że jej nie ufam ,ale ona na prawdę dziwnie pomysły i czasem wręcz przerażające. No ,ale jednak odpuściłam i byłam zdana na jej łaskę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po zrobieniu zakupów w centrum handlowym ,obejrzeniu dennego filmu i zrobieniu manicuru ,zdecydowałyśmy się pójść coś zjeść do naszej ulubionej knajpki.
-Nogi mnie bolą. - marudzą ,gdy już usiadłyśmy przy stoliku i zamówiłyśmy dania.
-Serio? - otwiera szeroko oczy zdziwiona - Czy chodzisz w ogóle na zakupy?
-Rzadko kiedy uda mi się Harry'ego wyciągnąć na zakupy. Ale tak jakoś dwa razy w miesiącu uda nam się wyjść. - wzruszam ramionami
-A nie masz koleżanek? - marszczy brwi - Tylko z Harrym? - przygląda mi się uważnie
-No z Ashley jeszcze wyjdę ,ale teraz ona jest we Francji albo Gemmą tylko ,że teraz dużo pracuje i nie ma czasu. - tłumaczę i układam usta w dzióbek po jednej stronie
-Boże...-przewraca oczami - No ,ale mam nadzieję ,że masz partnera na mój ślub. Bo jak nie to zabiję.
-Tak..przyjdę z Harrym - śmieję się
-Ale on ma swoje zaproszenie. - mówi zdezorientowana
-No to on zaprosi mnie ,a ja jego. Pasi? - uśmiecham się szeroko
-Ale to nie ma sensu...
-No ,ale patrz. Nie płacisz za dwie osoby ,co nie? Z tego są same plusy - poruszam do niej brwiami
-No ,dobre i to. - przyznaje z lekkim uśmiechem
Chwilę później pojawia się kelner z naszym daniem. Spokojny posiłek przerywa dzwoniący telefon.
-Przepraszam. - mówię i przykładam komórkę do ucha - Halo?
-Hej! Wróciłam! - wrzeszczy Ashley na co się krzywię
-Wow ,nareszcie. - mówię zadowolona
-I wyprawiam w piątek imprezę.
-No ok. Przyjdę.
-Ale z partnerem - mówi podkreślając ostatnie słowa
-Nie mam go. Ta rzecz się nie zmieniła. - wywracam oczami
-To weź tego swojego Harry'ego. Może być fajnie. - wiem ,że kłamie. Oni się nienawidzę od zawsze.
-Nie wiem czy.. - przerywam patrząc skoncentrowana na Ninę ,która bezgłośnie mówi 'Idź ,Idź' i pokazuje dwa kciuki do góry szczerząc się przy tym - Prześlij mi sms'em godzinie. Przyjdziemy ,pa. - rozłączam się
-Dlaczego oni się tak nie lubią? - pyta ,gdy odłożyłam telefon do torebki.
-Nie wiem. - wzruszam ramionami - A jak zapytam ,to jest tylko 'Jest głupia i kropka' - kręcę z dezaprobatą głową.
-To ciekawie. - zaciska usta i marszczy brwi
Siedzimy przez chwilę ciszy. Nina wyjmuję magazyn o modzie ,a ja telefon i dostrzegam sms'a od przyjaciela ,który dostałam o 9.00.
Harry : Dzień dobry i smacznego śniadania śpiochu :) xx 
Uśmiecham się do telefonu i wpadam na pomysł.
-Ej ,Ni?
-Hmm? - podnosi wyżej głowę ,jednak nie odrywa wzroku od magazynu
-Zawieź mnie na siłownie. - oznajmiam ,a dziewczyna przenosi swoją uwagę na mnie
-W celu? - uśmiecha się drwiąco
-Muszę tam coś załatwić - piorunuję ją wzrokiem - No chodź - popędzam
-Och..no już wstaje - przewraca oczami ,wstaje i kieruję się do lady ,aby zapłacić rachunek. Natomiast ja wychodzę z lokalu i czekam na nie przy samochodzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Nie wiem o której będę. Pewnie wieczorem. - informuje siostrę ,a następnie zamykam drzwi od auta i kieruje się do siłowni.
Rozglądam się za Harrym na pierwszym piętrze lecz go nie dostrzegam. To dziwne ,bo on w środy zazwyczaj tu przychodzi. Z chodzę na dół do recepcji i podchodzę do lady ,za którą znajduje się brązowooki szatyn.
-Ian? - opieram się o blat i podpieram twarz ręką
-Słucham cię słoneczko. - podnosi głowę z nad dokumentów i uśmiecha się do mnie szeroko
-Harry dziś przyszedł? Nie mogę go znaleźć w siłowni na pierwszym piętrze. - przegryzam wewnętrzną część policzka
-A szukałaś na 5 piętrze? Może dziś jest na boksie.
-Co? - marszczę brwi - On nie ćwiczy boksu. Nie lubi go.
-To od jakiś 2 tygodni już lubi. - uśmiecha się przepraszająco ,a ja odchodzę i kieruję się do windy.
Okazało się ,że szatyn miał rację. Loczek stał w kącie ,waląc w duży worek treningowy. Podchodzę do niego powoli.
-Hej bokserze! - krzyczę w jego stronę. Odkręca się w moją stronę i marszczy brwi.
-Hej! Co tu robisz?
-Przyszłam do ciebie? - mówię ironicznie - Nie wiedziałam ,że przerzuciłeś się na boks. - siadam na krześle
-Nie przerzuciłem się. Po prostu od czasu do czasu to przychodzę. - wzrusza ramionami
-Aha - kiwam głową - A co robisz w piątek?
-Nic ,ale w sobotę cię porywam - uśmiecha się szeroko
-O to dobrze ,bo ja cię porywam w piętek - krzyżuję ręce na piersi
-Gdzie? - marszczy brwi
-Do Ashley i nie słyszę sprzeciwów - mówię szybko ,gdy widzę ,że ma zamiar się wtrącić
-Ale ja jej nie lubię. Jest wredna i chamska. - narzeka
-Ale jest moją przyjaciółką tak jak ty przyjacielem i proszę ,wręcz błagam. Pójdź ze mną - przechylam głowę i uśmiecham się lekko
-Ok ,ale wyjdziemy jak mnie zacznie wkurzać? - pyta
-Oczywiście - uśmiecham się promiennie - I dziękuje za śniadanie. Było pyszne. - przesyłam mu buziaki ,bo nie zamierzam całować ten jego zalany potem policzek
-Nie ma za co. Będziesz teraz jechać do domu?
-Yhym ,tylko muszę wezwać taksówkę ,bo Nina mnie przywiozła - tłumaczę
-Och ,to czekaj moment. Idę się ogarnąć i pojadę z tobą ,ok? - mruga do mnie i wychodzi,
Jakieś 20 minut później ,mój przyjaciel opuszcza szatnię już umyty i przebrany. Włosy ma jeszcze wilgotne ,co sprawia ,że wygląda na prawdę dobrze.
Podczas powrotu do domu ,chłopak całą drogę śpiewa mi 'Stupid in love' i 'Hard' Rihanny. Natomiast w samym wejściu do domu ,porywa go moja siostra ,dzięki czemu mogę iść do kuchni i zrobić sobie kakao.

środa, 17 września 2014

Rozdział 2

Szukałam na YouTube jakiejś szybkiej piosenki ,aby sprawniej szła mi praca. Znalazłam nagranie 'Cher Lloyd - Want U Back' ,nie była żadną piosenkarką. Sama pisała piosenki i wrzucała je na swój profil. Na prawdę była świetna i melodia akurat taka jaką szukałam. W rytm muzyki zaczęłam poruszać się w stronę lodówki ,aby wyjąć z niej kurczaka. Po przyprawieniu go ,z powrotem wylądował w lodówce ,a ja wzięłam się za obieranie owoców. Po jakimś czasie ,razem z Cher zaczęła śpiewać (mam na myśli drzeć się) i gdy tanecznym ruchem szłam z miską obranych i pokrojonych owoców ,poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Ze strachu krzyknęłam i puściłam miskę na ziemię.
-Czego ty się tak boisz? - zapytał roześmiany Harry wyłączając laptopa ,a ja trzymając rękę na sercu ,które waliło jak szalone i spojrzałam na niego złowrogo.
-Jesteś.Takim.Chujem. - z każdym słowem mocno biłam go w klatkę piersiową
-Przepraszam ,ale wiesz...dzwoniłem ,a ty nic - przeczesuje palcami włosy - Przypomniało mi się ,że mam klucze no i wszedłem a ty tak..- zaczął poruszać biodrami ,trząść dupą i rzucać głową na wszystkie strony ,na co wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem
-Harry...błagam przestań - trzymam się ręką za brzuch - Wyglądasz jak niedorozwój - śmieje się jeszcze głośniej ,gdy chłopak nie przestaje
-Ty tak tańczysz - wskazuje na mnie palcem i się śmieje - To ty wyglądasz jak niedorozwój ,a nie ja - patrzy na mnie z pożałowaniem i klepie po ramieniu
-Ha ha ha - przewracam oczami - To nie moja wina ,że ta cala Cher ma taką fajną piosenkę.
-No ,jest na prawdę dobra. - przyznaje
-Słuchałeś? - pytam zdziwiona i unoszę jedną brew
-To moja przyjaciółka. - oznajmia cicho ,a ja wypluwam sok na rozrzucone po podłodze owoce. Harry przygląda się temu obrzydzony
-Przepraszam. -wycieram ręką usta - Um..jak to twoja przyjaciółka? Nigdy mi o niej nie wspominałeś. - mówię i zabieram się do sprzątaniu wyrządzonego przeze mnie bałaganu
-Bo nadal mieszka w Holmes Chapel - zirytowany wciąga głośno powietrze i przewraca oczami
-Wybacz ,że pytam - odpowiadam oschło i biorę się ponownie za owoce
Harry przez cały czas siedział i patrzył na swoje splecione palce. Może temat tej Cher nie jest dla niego przyjemny? Może nie powinnam pytać ,no ale skąd miałam to wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem.
Podczas gdy ja zdążyłam przygotować kurczaka i wstawić go do piekarnika ,loczek nadal siedział pogrążony we własnych myślach. Zmartwiona podchodzę do niego bliżej.
-Harry? Wszystko w porządku? - pytam z troską. Podnosi głowę i otwiera usta ,ale zaraz je zamyka.
-Tak.- kiwa głową i wstaje - Idę umyć ręce - podnosi dłonie i wychodzi z pomieszczenia
-Ok..ale możesz tu no ale jak wolisz - mówię po części sama do siebie
Miałam zrobić dla Niny ciasteczka owsiane ,ale widząc humor przyjaciela wolę najpierw zrobić jego ulubione babeczki z budyniem śmietankowym i owocami. Uwielbia robić na nich buźki.
Wszystkie potrzebne składniki ułożyłam na wysepce i od razu wzięłam się za robienie ciasta. Za raz potem zjawił się Hazza. Chłopak wchodząc włączył radio i podchodząc do mnie przyglądał się uważnie rzeczom na blacie?
-Czy to będą..? - pokiwałam głową z uśmiechem ,a on zaczął cieszyć się jak małe dziecko - Jejku! Kocham cię! - przybiegł do mnie i mocno przytulił ,a później wycałował całą twarz.
-Zabieraj ten swój śmierdzący pysk ode mnie - odpycham go od siebie ,a on zaczął atakować mnie łaskotkami trzymając mnie przy sobie jeszcze mocniej - Ty suko! - wrzeszczę - Zsikam się! Proszę puść mnie! - błagam lecz są to jedynie słowa puszczone na wiatr
Zauważam ,że na blacie wysypana jest mąka ,więc wyrywam rękę z uścisku chłopaka i łapiąc w rękę mąkę od razu rzucam ją na loczka ,dzięki czemu mnie puszcza. Przebiegam na drugą stronę blatu ,chcąc uzyskać dystans między nami. Harry otrzepuje się i spogląda na mnie spod swoich długich rzęs. Usta ułożone w dzióbek po jednej stronie ,po chwili rozciągają się w uśmiechu i to znaczącym uśmiechu. O MÓJ BOŻE ,NIE!
-Nie!Nie ,nie ,nie! To była obrona! Nie chciałeś mnie puścić ,a ja jeszcze chwila i bym miała mokro w gaciach. - tłumaczę i gdy to robię przyjaciel czymś we mnie rzuca ,ale udaje mi się zrobić unik - Masło? Serio? - pytam z niedowierzaniem. Gdy znów odkręcam się ,aby zobaczyć ześlizgujące się po płytkach masło ,Harry oblewa mnie wodą. Wydaję z siebie pisk ,ale zaraz potem rzucam w niego śmietaną.
Parę minut później ,wszystko jest już na podłodze ,oboje jesteśmy brudni ,a kuchnia to już w ogóle perfekcja. Jednak na stole leży jeszcze jajko ,nie myśląc długo ,chwytam je i rzucam w loczka. Trafia w ramię...fuck!
-Co do...? - Hazza patrzy na ramię i znów na mnie z przerażoną miną - Jajkiem?!
-No ,a ty mnie masłem! - śmieje się ,a on zaraz dołącza do mnie
Usiedliśmy opierając się o szafki ,a ja oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Coś nagle zaczęło śmierdzieć spalenizną.
-Kurczak! - poderwałam się na nogi i pobiegłam do piekarnika - No nie! To są chyba jakieś nieśmieszne żarty. - łapię się za głowę i patrzę na spalonego kurczaka. Chwile później czuję za sobą obecność przyjaciela - Chyba zamówimy na obiad MacDonald - śmieje się i wyrzucam kurczaka do kosza na śmieci.
~~~~~~~~~~~~
Harry's POV
Gdy posprzątaliśmy kuchnię i umyliśmy się ,siedzieliśmy w pokoju Viki szukając dla mnie spodni. Na całe szczęście ma dużo moich t-shirt'ów ,które nałogowo mi je podbiera ,gdy do mnie przychodzi.
-A te? - wyciąga już chyba 5 parę dresów. Pokazywała mi też leginsy ,ale ja w życiu nie założę tego gówna na siebie - One są luźne. - mówi ,a ja marszczę brwi - Harry ,nie mam więcej dresów. Te albo leginsy ,wybieraj - rzuca mi spodnie ,a ja jęcząc z niezadowolenia zakładam je na siebie.
-One są takie ciasne - mówię ,gdy udaje mi się je wciągnąć na tyłek. Podchodzę do lustra i otwieram szeroko oczy na widok swojego odbicia - Wyglądam w nich jak pedał. - wydąłem wargi ,a Victoria zrobiła mi zdjęcie
-Po pierwsze to i bez nich wyglądasz jak pedał ,a po drugie to te twoje rurki nie są lepsze. Nie wiem jak ci się w nich jaja mieszczą. - kręci z dezaprobatą głową
-Mieszczą się mimo gigantycznych wielkości - chwalę się ,a ona wykrzywia twarz w obrzydzeniu
-Nie chcę wiedzieć ile twój kutas ma centymetrów ,nie jest mi to potrzebne do życia - wzrusza przepraszająco ramionami i się śmieje
Schylam się ,aby podnieść brudne spodnie i nagle czuje przeciąg w dupie.
-Zabije cię. - mówi spokojnie i chowa twarz w dłoniach - To były moje ulubione dresy - udaje ,że podciąga nosem
-Mówiłem ci ,że są ciasne! Znam swoje granice ciasności - zaciska usta ,aby się nie roześmiać ,gdy wypinam się do niej tyłem ukazując dziurę - To nie moja wina ,ten materiał jest do dupy - bronię się
-Pieprz się ,Styles! - wstaje z łóżka  kieruje się do drzwi - A i jeszcze coś - odkręca się i pokazuje na spodnie - Zostajesz w nich ,nie dam ci innych ,geju - mówi na pół poważnie ,na pół rozbawiona.
Tym razem schylając się po ubrania ,robię ostrożny skłon aby się jeszcze bardziej nie podarły. Wrzucam je do kosza na pranie i schodzę na dół w poszukiwaniu przyjaciółki.  Znajduję ją w kuchni ,gdy właśnie słodzi nasze herbaty.  Uśmiecham się szeroko ,gry podaje mi mój ulubiony kubek w koty. Jako podziękowanie ,całuję ją w policzek ,a ona chichocze.
-Obejrzymy coś? - wskazuje głową na salon
-A co chcesz? - pytam i biorę łyk herbaty
-Coś romantycznego - porusza do mnie brwiami ,a ja kręcę głową - Dlaczego? - marszczy brwi
-Bo zawsze na nich płaczesz. - śmieję się
-Ja? - pyta zdziwiona wskazując na siebie palcem. Kiwam głową - No ,ale ten jest fajny. Chodź ,nie bądź frajerem. - ciągnie mnie za rękę do salonu. Pcha mnie na kanapę ,a sama podchodzi do szafki z filmami. Nie mogę powstrzymać się od śmiechu ,gdy pokazuje mi 'Piękna i Bestia' jako 'coś romantycznego'. - Oj weź ,nie mów że tego nie lubisz. Ja ją kocham. - uśmiecha się do mnie szeroko ,na co odpowiadam jej tym samym. Włączywszy bajkę ,siada na kanapie i wtula się w mój bok.
Ten film tak bardzo ją ciekawił ,że już po 5 minutach twardo spała. Ja też niedługo później zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~
-Harry. - ktoś szturcha mnie w ramię - Harry ,obudź się. - otwieram jedno oko i dostrzegam Julie ,mamę Viki
-Um..-chce się podnieść lecz uniemożliwia mi to przyjaciółka ,która mocno mnie przytula - Przepraszam ,oglądaliśmy film i zasnęliśmy - mówię szeptem
-Nic się nie stało. Obudziłam cię ,żebyście poszli się położyć normalnie spać. Dobranoc. - uśmiecha się do mnie i wychodzi z salonu.
Sprawdzam zegarek i okazuje się ,że jest już po północy. Wciągam dziewczynę na swoje kolana i mocno ją trzymając ,podnoszę się. Drzwi od pokoju otwieram stopą i nie zapalając światła ,wchodzę z nią do środka. Ostrożnie kładę Victorię na łóżku i przykrywam ją kołdrą. Sam zaraz po tym ,zdejmuje podarte dresy i kładę się do łóżka ,przytulając się do jej pleców.

*********
Hejka! No to mamy już 2 rozdział. Jeżeli się wam podobał to proszę skomentować. To motywuje :)
Z góry dziękuję <3 xx

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 1

-Jak ja mogłam zapomnieć kluczy?! - walę się ręką w głowę i wracam się z powrotem do kawiarni. Jak na złość okazuje się ,że klucze od lokalu również zostawiłam w torebce. - To zdecydowanie nie jest mój dzień... - wzdycham i wyciągam telefon z tylnej kieszeni jeansów.
Próbuje dodzwonić się do Matta lecz on nie odbiera. Decyduje się na telefon do mojego przyjaciela. Po czwartym sygnale odbiera.
-Halo? - pyta zaspanym głosem
-Harry? Hej ,co robisz? -opieram się o maskę samochodu i patrzę na gwiazdy
-Victoria? - bierze głęboki wdech - Nudzi ci się? Ja muszę rano wstać ,kobieto.
-Nudzi? - parskam - Jestem o dwudziestej trzeciej pod kawiarnią ,zapomniałam torebki ze środka ,Matt nie odbiera i nie mam się jak po nią dostać. Nie mam kluczy ,rodziców nie ma w domu i raczej spędzę noc na ulicy...tak zdecydowanie mi się nudzi. - odpowiadam ostro. Nie wiem czemu to na nim się wyżywam ,to ja zapomniałam kluczy ,powinnam być zła na siebie.
-Na ulicy? Jejku ,przyjedź do mnie ,to nie jest problem .Wiesz raczej o tym ,co nie?
-Skarbie ,ja nawet klucze od samochodu mam w torebce - mówię słodko
-No ,a przyjść nie możesz? - pyta zirytowany
-To jest pół godziny samochodem! Ja do ciebie na pierwszą zajdę. - Boże jaki on jest tępy
-To mam niby po ciebie przyjechać? - słychać w jego głosie oburzenie
-Nie ,spoko. Daruj sobie. Prześpię się na ławce w parku. - odpowiadam chłodno
-Victoria - syczy - Przyjadę po ciebie. Jak się sprężę to za piętnaście do dwudziestu minut będę po ciebie. Ok? - uśmiecham się do siebie szeroko. Wiedziałam ,że wygram i Harry po mnie przyjedzie ,po prostu trzeba to dobrze rozegrać.
-Oczywiście. Będę czekać pod kawiarnią - mówię nagle radosna
-Już wychodzę. Nie rób nic głupiego - rozłącza się ,a ja zaraz po tym udałam się do parku po drugiej stronie ulicy.
Leżałam na trawie i przyglądałam się niebu. Dzisiejszy dzień był na prawdę stresujący ,dopiero teraz czuję spokój. Dzięki temu ,moje powieki mimowolnie się zamykają. Powinnam wstać i podejść pod kawiarnię ,ale najnormalniej w świecie nie miałam siły ,bo było mi tak dobrze. Leżałam wiec z zamkniętymi oczami i czekałam na mojego zbawiciela.
***************************
Jest mi gorąco. Ktoś trzyma głowę na moim ramieniu ,a nogi ma wplecione w moje. Otwieram oczy i uświadamiam sobie ,że nie jestem u siebie w pokoju lecz u...
-Hej księżniczko - Niall odkręca twarz w moją stronę i przygląda mi się rozbawiony.
-Co ja do chuja robię z tobą w łóżku?! - wrzeszczę i zsuwam go z siebie. Patrzę pod kołdrę i dostrzegam ,że mam na sobie jego t-shirt i swoje majtki. Świetnie!
-Miałaś wczoraj twardy sen. Nie mogliśmy cię dobudzić - śmieję się ,a ja marszczę brwi.
-Harry miał po mnie przyjechać jak dobrze pamiętam - przyglądam mu się uważanie
-A ty miałaś czekać pod kawiarnią ,a nie spać w parku - odpowiada - No i mieć włączone dźwięki w telefonie - piorunuje mnie mnie wzrokiem ,a ja ponownie marszczę brwi.
Co? Nie miałam włączonych dźwięków?
-Victoria...nie gadaj dziś lepiej z Harrym. On wczoraj miał chęć cię udusić ,tylko że byłaś nieprzytomna - śmieje się i wychodzi z łóżka.
Jeszcze raz. Co?
-Najlepiej unikaj go do końca tygodnia. Był w takiej furii ,że wolałem cię zabrać do siebie.
-Głowa mnie już boli - marudzę i z powrotem kładę się na łóżko.
-Chcesz coś zjeść? - przygląda mi się z końca łóżka ,a ja leniwie podnoszę się na nogi. Podchodzę do niego i przytulam mocno ,a on odwzajemnił uścisk i całuje mnie w głowę.
-Dziękuje. Gdyby nie ty ,prawdopodobnie byłabym już nieżywa - chichoczę
-Och ,święte słowa - uśmiecha się i ciągnie mnie za rękę do kuchni.
Niall jest słodkim ,blond włosym Irlandczykiem. Zazwyczaj po imprezie on (nie wiadomo dlaczego) upierał się ,że chce wracać ze mną. Jak się z czasem okazało ,to ja mu się podobam lecz od razu dałam mu do zrozumienia ,że z nim nie będę ,ponieważ dziwne by było być z kimś ,z kim zna się od dziecka. On miał 2 lata gdy przeprowadził się do Anglii ,a ja 1,5 roku. Nasze mamy razem chodziły kiedyś do szkoły ,a teraz razem pracują w jednym z najlepszych salonów piękności w Londynie. Znamy się o wiele dłużej niż ja z Harrym ,a dziwne jest to ,że bliżej jestem z loczkiem.
Po zjedzeniu śniadania i umyciu się ,siedzieliśmy w salonie oglądając telewizję ,gadając i śmiejąc się z byle czego.
Koło godziny piętnastej ,zaczęłam zbierać się do domu. Pożegnawszy się z Niallem ,ruszyłam najpierw do lokalu po torebkę. W trakcie drogi ,mój telefon dzwonił grając przy tym "Avicii - Addicted to you" co oznaczało ,że był to Hazza. Aby nie psuć sobie humoru ,postanowiłam nie odbierać, On natomiast po jakimś czasie odpuścił ,ale przerzucił się na sms'y.
Harry: Będziesz mnie ignorować? 
Victoria: Podobno chcesz mnie zabić. 
Harry: Wkurzyłaś mnie -.- 
Victoria: Przepraszam. Byłam zmęczona i nie myślałam jasno :/ 
Harry: Ok. Co robisz? 
Wow. Czyli już nie jest zły? Uff...kamień spadł mi z serca.
Victoria: Idę do kawiarni po torebkę ,a ty? 
Harry: Wracam do domu. Wychodzimy dziś gdzieś? ;) 
Victoria: Jutro przyjeżdża Nina i siedzę w kuchni ;-; xd Chcesz pomóc? ;) 
Harry: Pewnie! Będę u ciebie i 18 :) xx 
Victoria: Ok xx 
Po odebraniu zapomnianej rzeczy ,zajechałam do sklepu po potrzebne składniki. Wróciwszy do domu ,odłożyłam zakupy i ruszyłam na górę aby się odświeżyć. Zrobiwszy to założyłam szare dresy ,krótką ,białą bluzkę i zeszłam do kuchni ,aby zacząć swoją pracę.


I mamy 1 rozdział :D Starałam się więc mam nadzieję ,że wam się spodoba. Kolejny będzie prawdopodobnie w sobotę :) xx
Pamiętaj! Czytasz = komentujesz

sobota, 13 września 2014

Prolog

Zwykła dziewczyna.

Zwykły chłopak. 

Przyjaźnią się od dawna.

Są dla siebie jak rodzeństwo. 

Ale co się stanie ,gdy jednej ze stron przyjaźń nie będzie już wystarczać? 

Czy będą razem? 

Czy może się od siebie odwrócą?

 Czy może jednak nadal zostaną przyjaciółmi?

Lecz czy da się to przetrwać ,gdy w ich życiu pojawią się też inne osoby?

 Zazdrość,smutek,odrzucenie - da się ukryć te uczucia i żyć jakby nic się nie stało?

 Czasem trzeba poświęcić dużo ,aby być w końcu szczęśliwym. 



Hej! Mam na imię Justyna i dopiero zaczynam prowadzić bloga. Mam nadzieję ,że spodoba się wam to opowiadanie i będziecie odwiedzać go co tydzień i zostawać motywujące komentarze :)
Z góry dziękuje! <3

Bohaterowie

                                                 
 
Victoria Server - 19 lat ,pracuje w kawiarni 'Coffe planet' ,przyjaźni się z Harry'm i Ashley 

Cher Lloyd - 19 lat ,przyjaciółka Harry'ego 

                                                          
Nina Dobrev jako Nina Server ,siostra Victorii ,25 lat ,pracuje jako projektantka mody w Mediolanie 

Julia Roberts jako Julia Server ,matka Victorii i Niny ,żona Toma 

Matt Bomer - 20 lat ,pracuje razem z Victorią w kawiarni 'Caffe planet'

Natalie Portman - 24 lata ,przyjaciółka Niny 

Ashley Tisdale - 18 lat ,przyjaciółka Victorii 

Tom Cruise jako Tom Server ,ojciec Victorii i Niny ,mąż Julii 

Mark Carter- sąsiad rodziny Server i właściciel 'Caffe planet' 

Emma Carter - córka Mark'a 
Jamie Dornan - 26 lat ,narzeczony Niny ,pracuje jako model 

                                                         
                                    Harry Styles - 19 lat ,przyjaciel Victorii ,pracuje jako biznesmen

Niall Horan - 20 lat ,przyjaciel Victorii 

Ian Brandon  - 20 lat ,pracuje jako sekretarz i trener w siłowni 

Oraz : 
Zayn Malik 
Louis Tomlinson 
Liam Payne
Sophia Smith 
Perrie Edwards 
Jade Thirlwall 
Gemma Styles 
i inni