niedziela, 14 września 2014

Rozdział 1

-Jak ja mogłam zapomnieć kluczy?! - walę się ręką w głowę i wracam się z powrotem do kawiarni. Jak na złość okazuje się ,że klucze od lokalu również zostawiłam w torebce. - To zdecydowanie nie jest mój dzień... - wzdycham i wyciągam telefon z tylnej kieszeni jeansów.
Próbuje dodzwonić się do Matta lecz on nie odbiera. Decyduje się na telefon do mojego przyjaciela. Po czwartym sygnale odbiera.
-Halo? - pyta zaspanym głosem
-Harry? Hej ,co robisz? -opieram się o maskę samochodu i patrzę na gwiazdy
-Victoria? - bierze głęboki wdech - Nudzi ci się? Ja muszę rano wstać ,kobieto.
-Nudzi? - parskam - Jestem o dwudziestej trzeciej pod kawiarnią ,zapomniałam torebki ze środka ,Matt nie odbiera i nie mam się jak po nią dostać. Nie mam kluczy ,rodziców nie ma w domu i raczej spędzę noc na ulicy...tak zdecydowanie mi się nudzi. - odpowiadam ostro. Nie wiem czemu to na nim się wyżywam ,to ja zapomniałam kluczy ,powinnam być zła na siebie.
-Na ulicy? Jejku ,przyjedź do mnie ,to nie jest problem .Wiesz raczej o tym ,co nie?
-Skarbie ,ja nawet klucze od samochodu mam w torebce - mówię słodko
-No ,a przyjść nie możesz? - pyta zirytowany
-To jest pół godziny samochodem! Ja do ciebie na pierwszą zajdę. - Boże jaki on jest tępy
-To mam niby po ciebie przyjechać? - słychać w jego głosie oburzenie
-Nie ,spoko. Daruj sobie. Prześpię się na ławce w parku. - odpowiadam chłodno
-Victoria - syczy - Przyjadę po ciebie. Jak się sprężę to za piętnaście do dwudziestu minut będę po ciebie. Ok? - uśmiecham się do siebie szeroko. Wiedziałam ,że wygram i Harry po mnie przyjedzie ,po prostu trzeba to dobrze rozegrać.
-Oczywiście. Będę czekać pod kawiarnią - mówię nagle radosna
-Już wychodzę. Nie rób nic głupiego - rozłącza się ,a ja zaraz po tym udałam się do parku po drugiej stronie ulicy.
Leżałam na trawie i przyglądałam się niebu. Dzisiejszy dzień był na prawdę stresujący ,dopiero teraz czuję spokój. Dzięki temu ,moje powieki mimowolnie się zamykają. Powinnam wstać i podejść pod kawiarnię ,ale najnormalniej w świecie nie miałam siły ,bo było mi tak dobrze. Leżałam wiec z zamkniętymi oczami i czekałam na mojego zbawiciela.
***************************
Jest mi gorąco. Ktoś trzyma głowę na moim ramieniu ,a nogi ma wplecione w moje. Otwieram oczy i uświadamiam sobie ,że nie jestem u siebie w pokoju lecz u...
-Hej księżniczko - Niall odkręca twarz w moją stronę i przygląda mi się rozbawiony.
-Co ja do chuja robię z tobą w łóżku?! - wrzeszczę i zsuwam go z siebie. Patrzę pod kołdrę i dostrzegam ,że mam na sobie jego t-shirt i swoje majtki. Świetnie!
-Miałaś wczoraj twardy sen. Nie mogliśmy cię dobudzić - śmieję się ,a ja marszczę brwi.
-Harry miał po mnie przyjechać jak dobrze pamiętam - przyglądam mu się uważanie
-A ty miałaś czekać pod kawiarnią ,a nie spać w parku - odpowiada - No i mieć włączone dźwięki w telefonie - piorunuje mnie mnie wzrokiem ,a ja ponownie marszczę brwi.
Co? Nie miałam włączonych dźwięków?
-Victoria...nie gadaj dziś lepiej z Harrym. On wczoraj miał chęć cię udusić ,tylko że byłaś nieprzytomna - śmieje się i wychodzi z łóżka.
Jeszcze raz. Co?
-Najlepiej unikaj go do końca tygodnia. Był w takiej furii ,że wolałem cię zabrać do siebie.
-Głowa mnie już boli - marudzę i z powrotem kładę się na łóżko.
-Chcesz coś zjeść? - przygląda mi się z końca łóżka ,a ja leniwie podnoszę się na nogi. Podchodzę do niego i przytulam mocno ,a on odwzajemnił uścisk i całuje mnie w głowę.
-Dziękuje. Gdyby nie ty ,prawdopodobnie byłabym już nieżywa - chichoczę
-Och ,święte słowa - uśmiecha się i ciągnie mnie za rękę do kuchni.
Niall jest słodkim ,blond włosym Irlandczykiem. Zazwyczaj po imprezie on (nie wiadomo dlaczego) upierał się ,że chce wracać ze mną. Jak się z czasem okazało ,to ja mu się podobam lecz od razu dałam mu do zrozumienia ,że z nim nie będę ,ponieważ dziwne by było być z kimś ,z kim zna się od dziecka. On miał 2 lata gdy przeprowadził się do Anglii ,a ja 1,5 roku. Nasze mamy razem chodziły kiedyś do szkoły ,a teraz razem pracują w jednym z najlepszych salonów piękności w Londynie. Znamy się o wiele dłużej niż ja z Harrym ,a dziwne jest to ,że bliżej jestem z loczkiem.
Po zjedzeniu śniadania i umyciu się ,siedzieliśmy w salonie oglądając telewizję ,gadając i śmiejąc się z byle czego.
Koło godziny piętnastej ,zaczęłam zbierać się do domu. Pożegnawszy się z Niallem ,ruszyłam najpierw do lokalu po torebkę. W trakcie drogi ,mój telefon dzwonił grając przy tym "Avicii - Addicted to you" co oznaczało ,że był to Hazza. Aby nie psuć sobie humoru ,postanowiłam nie odbierać, On natomiast po jakimś czasie odpuścił ,ale przerzucił się na sms'y.
Harry: Będziesz mnie ignorować? 
Victoria: Podobno chcesz mnie zabić. 
Harry: Wkurzyłaś mnie -.- 
Victoria: Przepraszam. Byłam zmęczona i nie myślałam jasno :/ 
Harry: Ok. Co robisz? 
Wow. Czyli już nie jest zły? Uff...kamień spadł mi z serca.
Victoria: Idę do kawiarni po torebkę ,a ty? 
Harry: Wracam do domu. Wychodzimy dziś gdzieś? ;) 
Victoria: Jutro przyjeżdża Nina i siedzę w kuchni ;-; xd Chcesz pomóc? ;) 
Harry: Pewnie! Będę u ciebie i 18 :) xx 
Victoria: Ok xx 
Po odebraniu zapomnianej rzeczy ,zajechałam do sklepu po potrzebne składniki. Wróciwszy do domu ,odłożyłam zakupy i ruszyłam na górę aby się odświeżyć. Zrobiwszy to założyłam szare dresy ,krótką ,białą bluzkę i zeszłam do kuchni ,aby zacząć swoją pracę.


I mamy 1 rozdział :D Starałam się więc mam nadzieję ,że wam się spodoba. Kolejny będzie prawdopodobnie w sobotę :) xx
Pamiętaj! Czytasz = komentujesz

1 komentarz: